Forum www.jonasbrothersfans.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Znaczenia słów "kocham Cię"
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.jonasbrothersfans.fora.pl Strona Główna -> Gorące dyskusje...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Seraphine
Ciemnogród


Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:29, 16 Lis 2008    Temat postu: Znaczenia słów "kocham Cię"

Zauważyłam, że kiedyś najbardziej romantycznym gestem było szczere wyznanie swoich uczuć drugiej osobie. Kiedy mężczyzna mówił "kocham Cię" kobieta czuła się jak w niebie i na odwrót. Lecz dwa magiczne słowa stały się tak popularne (to chyba najlepsze słowo), że teraz trudno uwierzyć w szczere intencje osoby, która je wypowiada. Na portalach społecznościowych w rubryce "miłość/związek/partner/stan cywilny" zazwyczaj widzi się taki obrazek, np.: "kocham Cię, Bartuś". Rozumiem, że taka osoba chce podzielić się z wszystkimi swoją miłością, szczęściem i uczuciem. Ale najbardziej przykre jest to, że co miesiąc zmienia się imię partnera. Zastanawia mnie co, w tych czasach, oznacza miłość. Czy stała się czymś tak pospolitym, czy tylko niektórzy potrafią dostrzec jej piękno?
"Kocham Cię" jest rozpowszechniane przez wszystkich i wszędzie. Ludzie zwracają się tymi słowami do rodziny, przyjaciół, partnerów i kolegów. Dlaczego z biegiem lat tyle się zmieniło? Teraz uważa się ten zwrot za nadwyraz banalny, choć nie powinienn tracić swojego blasku.

Kolejna sprawa tego dotycząca, że ludzie rozdają te słowa wszystkim swoim partnerom. Powiedzmy, że w końcu spotyka ich ta miłość i kochają całym sercem drugą osobę. Potem ona zrywa i co się dzieje? A co się może dziać - osoba porzucona zaczyna nienawidzieć byłego partnera i robi wszystko by go upokorzyć (świetny przykład: Taylor w stosunku do Joe).
Nie wiem co musiałby zrobuć chłopak, którego kocham żebym go znienawidziła. Zdradziłby mnie, uderzył, zerwał, rozpowiadałby o mnie najgorsze rzeczy, a ja i tak dalej kochałabym go. Bo miłość to nie jest uczucie, które znika razem z partnerem, który nas zostawia. Gdyby mój chłopak ze mną zerwał to chciałabym się z nim przyjaźnić, bo bardzo mi na nim zależy. Nie mogłabym przestać go kochać chociażbym niewiadomo jak się starała. Jeśli już się kogoś szczerze pokocha to jakiś drobiazg nie może tego zepsuć.

Wiem też, że istnieje coś takiego jak zauroczenie i dużo ludzi myli to z miłością, ale wystarczy się przez chwilę zastanowić, pomyśleć o tym racjonalnie i odpowiedź sama się nasuwa. To "zauroczenie" jest bardzo częste u nastolatek wchodzących w dorosłość. Może ktoś mi się podobać, ale to nie znaczy, że od razu nazywam to miłością, z częstym dopiskiem, na zawsze.

Jak wy do tego podchodzicie? I jak waszym zdaniem jest traktowane to uczucie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Pomocna dłoń


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:57, 16 Lis 2008    Temat postu:

Sądze ze jest kilka rodzajow milosci.

Jest milosc na cale zycie.
Jest milosc jaką darzymy rodzine.
Jest milosc do przyjaciela /przyjaciolki.
Jest milosc do czegos bez czego zyc nie potrafimy.

Przyznam, ze do milosci do plci przeciwnej pochodze bardzo chlodno. Mogę się przyznac, ze od roku nie moge wyjsc z jej sidel. Sama na poczatku sądzilam, ze to zauroczenie i powiedzmy - staralam się zapomniec. Ale to zawsze do mnie wracalo. A on wcale mi nie pomaga.
Milosc na cale zycie to powazna sprawa. Szczerze mowiac coraz mniej prawdziwych związkow. Ludzie na gwalt się zenia się/wychodzą za mąż, bo po co czekac. Tylko malo kto ma swiadomosc, ze to co czuja w chwili obecnej za rok moze minąc i co wtedy? Nagle ludzie podchodzą z ogromnym dystansem do tego, ze ktos im mowi 'kocham cię'. Zatracono warosc milosci. Byc moze przez setki filmow i ksiązek, ktore ukazuja 'prawdziwe i wielkie' milosci. Chcemy się na nich wzorowac, a tak naprawdę przez to wiele tracimy. Kiedys myslalam nad zyciem szczęsliwym w malzenstwie. I pomyslalam, ze zycie szczesliwe to nie takie bez klotni, ale takie gdzie zawsze kochamy tą druga osobą. Wydaję się mlodym, ze starsi juz nie kochają, a są ze sobą z przyzwyczajenia. Byc moze taka jest prawa po części. Ale niektorzy naprawdę do konca potrafią szanowac uczucie, ktore między nimi jest. I to wlasnie im zazdroszcze.
Milosc do rodziny to jak dla mnie najbardziej nie wytlumaczalna sprawa. Kazdy z nas tak naprawdę nie mowi im, ze ich kocha, a jednak czuje to. Czujemy do nich milosc, bo przeciez byli z nami zawsze. To do nich mozemy się zawsze zwrocic o pomoc i dobrą rade. A jesli nawet nie, to milosc jest czasem slepa. Kochamy rodzicow i rodzenstwo, bo zawsze byli nieodlaczna czescia naszego zycia i jestesmy do nich przyzwyczajeni. Z tą roznica, ze to przyzwyczajenie jest miloscia, ktora tak naprawdę nigdy nie przemija.
Milosc do przyjaciol to chyba najbardziej niepewna milosc. Choc sądze, ze nawet jak ten przyjaciel przestanie byc nam bliski uczucie pozostaje i zawsze w nas jest. Nie mozemy wiedziec co swiat przyniesie jutro i pokladac wszystkie nadzieje w drugiej osobie, ze zawsze przy nas będzie. Mozemy kogos kochac, ale tak naprawdę swoją miloscia nie przywiązemy ich do siebie lancuchem. W mlodosci niektorzy wiąza się ze strachu 'skoro on mnie kocha to powinnam z nim byc.Byc moze nie będzie więcej takiej szansy'. I to jest bląd, ktory pokazuje jak bardzo jestesmy nie ufni. Szukając milosci na gwalt zatracamy jej wartosci.
Bo czy nie jest piękne naglę spojrzeć na kogos i poczuc te 'motylki', rumienic się, nie potrafic powiedziec nic sensownego? I najwazniejsze : ten pierwszy pocalunek z osobą, ktora kochasz. Czy istnieje wtedy dla ciebie coś co jeszcze bardziej by cię uszczęsliwilo?
Ludzie zapominają co to znaczy kochać. Tak naprawdę te slowo moze jest naużywane, ale w mlodosci jest to rzecz naturalna. Dorastając zaczynamy pojmowac co to znaczy kochac, ale mimo wszystko nie wiemy jak to ogarnąc. Stąd szybkie malzenstwa, związki i rozwody. Naprawdę nie wiem dokąd się mlodziezy śpieszy. Jak dla mnie na związki przyjdzie czas. Mam przeciez cale zycie przed sobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seraphine
Ciemnogród


Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:56, 16 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Tylko malo kto ma swiadomosc, ze to co czuja w chwili obecnej za rok moze minąc i co wtedy?

A mi się wydaje, że właśnie wiele osób o tym myśli. Ludzie, którzy młodo zawierają związek małżeński na pewno mają wiele myśli w głowie. Jedną z nich jest właśnie przemijanie miłości. Tylko, że są też tacy, którzy naprawde się kochają i zastanawiają się po co czekać. Skoro są tego pewni to po co zwlekać? Myślę, że co do tych młodych par jest różnie. Przecież każdy jest inny, a prawdziwą miłość można znaleźć w każdym wieku. Tylko nie zawsze się jest na tyle dojrzałym aby to dostrzec lub jeszcze nie jest się przygotowanym na miłość. Świadomość tego uczucia przychodzi z czasem. Chyba marzeniem każdego jest znaleźć osobę, która obdarzy Cię prawdziwym uczuciem.

Cytat:
I pomyslalam, ze zycie szczesliwe to nie takie bez klotni, ale takie gdzie zawsze kochamy tą druga osobą.

Jeśli masz na myśli szczęśliwe życie w związku to mam wrażenie, że jednak miłość nie polega na samym kochaniu człowieka. Miłość polega na akceptowaniu wad i zamiany ich w zalety.

Cytat:
Milosc do rodziny (...) Kochamy rodzicow i rodzenstwo, bo zawsze byli nieodlaczna czescia naszego zycia i jestesmy do nich przyzwyczajeni.

Nie każdy ma okazję lub przyjemność poznać rodziców. Rozumiem, że miłość do rodziny to jest zupełnie inna sprawa. Cóż, ja jej nie zaznałam i nie będę się wypowiadać na ten temat. Wiem tylko tyle, że miłość rodzica do dziecka jest mu potrzebna. To uczucie jest dla człowieka niezmiernie ważne do przezwyciężania słabości.

Cytat:
Szukając milosci na gwalt zatracamy jej wartosci.

Zgadzam się.

Cytat:
Bo czy nie jest piękne naglę spojrzeć na kogos i poczuc te 'motylki', rumienic się, nie potrafic powiedziec nic sensownego? I najwazniejsze : ten pierwszy pocalunek z osobą, ktora kochasz. Czy istnieje wtedy dla ciebie coś co jeszcze bardziej by cię uszczęsliwilo?

Osobiście każdy pocałunek: pierwszy, ostatni, dwudziesty uważam za tak samo ważny. Ale wiem, że nie miałaś na myśli tego, że ten jeden jest najważniejszy. Wink
Owszem to uczucie, kiedy nie możesz jeść, spać, skupić się na czymś jest rzeczywiście niesamowite. Oczywiście, kiedy jest odwzajemnione i gdy jesteśmy go pewni.

Cytat:
Stąd szybkie malzenstwa, związki i rozwody.

Rozwody nie zawsze biorą się z nieprzemyślanych decyzji i pochopnych kroków w przód. Jest wiele przyczyn dla których ludzie się rozstają. Bo samo małżeństwo nie polega wyłącznie na miłości. Wchodzi w skład również: zaufanie, wierność, troska, odpowiedzialność.

Cytat:
Jak dla mnie na związki przyjdzie czas. Mam przeciez cale zycie przed sobą.

I tu pojawia się pytanie: jeśli wiesz, że to ten/ta jedyna, po co zwlekać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carla
Blant Jaracz


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 920
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 23:13, 16 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Cytat:
Jak dla mnie na związki przyjdzie czas. Mam przeciez cale zycie przed sobą.

I tu pojawia się pytanie: jeśli wiesz, że to ten/ta jedyna, po co zwlekać?

Często zaślepieni przez to nagłe zakochanie (które może później przeobrazić się w miłość), jesteśmy pewni że to ten/ta jedyny/a. Nie widzimy świata poza ta jedną osobą i pragniemy ślubu. Niestety z czasem zakochanie mija i niektórzy dopiero wtedy widzą swój błąd.
Nie wiem czy kiedykolwiek będę potrafiła odróżnić miłość od zakochania.


Ostatnio zmieniony przez Carla dnia Nie 23:14, 16 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seraphine
Ciemnogród


Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:00, 17 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
Często zaślepieni przez to nagłe zakochanie (które może później przeobrazić się w miłość), jesteśmy pewni że to ten/ta jedyny/a.

Ja miałam na myśli prawdziwe uczucie, które nie jest takim "zakochaniem", jak mówisz. Wink Czasem ludzie są bardzo dojrzali do takich decyzji i wiedzą czego chcą. Zdarzają się szczęśliwe młode pary, które są bardzo odpowiedzialne i gotowe na taki duży krok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Pomocna dłoń


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:40, 17 Lis 2008    Temat postu:

Nie sądze, ze w wieku 15lat mozemy byc pewni swojej wielkiej milosci.

Milosc w mlodosci jest nie pewna, bo wtedy dorastamy i zmieniaja się nasze potrzeby. Być moze zgrywalismy się ze sobą razem, ale nagle zgrzyta. Tak samo jest z przyjacielem. Mielismy kiedys w mlodosci bardzo dobrego przyjaciela, ale dorastamy i zmienia się nasz charakter. Nagle zaczyna byc cos nie tak i koniec przyjazni.

Nie jest tak w kazdym przypadku. Sami mozemy to potwierdzic. Cięzko byloby pokazac wiele przyjazni, ktore przetrwaly od 'wozka' do starosci. Naprawdę cięzko i chyba dlatego lubimy czytać ksiązki o takich cudownych uczuciach, ktore nigdy nie ulegają zmianie względem drugiego czlowieka.



Nie sądze, ze jestesmy w stanie powiedziec na czym do konca polega milosc. Kazdy z nas odbiera to inaczej i kazdy ma co innego do zaoferowania.


Mogę powiedziec, ze nigdy nie potrafilam, nie potrafię i mam nadzieje, ze nie będę potrafila postawic się na miejscu osoby, ktora nigdy nie odczula milosci rodziny. Ja czuję ją na kazdym kroku. Caly czas wyrazana jest troską o mnie, przez co ciągle zale o to co zle robie. Denerwuje się, ale wiem, ze nikomu nie zalezy na mojej krzywdzie. Nie będę wspominala o uczuciu między rodzeństwem, bo to rzecz nie do opisania. Cos cudownego. Cos co jest takie inne od wszystkiego i tak naprawdę nigdy nie zmienne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kathy988
Lama


Dołączył: 26 Cze 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:18, 18 Lis 2008    Temat postu:

dla mnie te dwa słowa "kocham cię" mają bardzo wielką wagę.. i naprawdę mogłabym je powiedzieć tylko komuś kto znaczy dla mnie wiele i jest dosłownie całym światem.

zdarzały się w moim nastoletnim życiu jakieś zauroczenia i miłostki, ale nie miałam jeszcze tak chłopaka tak na serio, bo.. nie było tej chemii... sama mogę jednak przyznać, że na pewno w wieku 15-16 lat inaczej myślałam o sprawach damsko - męskich niż teraz gdy mam 20 lat..

i wiecie co mnie też czasem dziwi? to, że niektóre dziewczyny przeżywają jakąś "tragedię" z powodu braku kolesia.. ja przestałam już na to patrzeć z perspektywy "o matko? inne mają, a ja nie mam, to chyba coś ze mną nie tak" i wolą pierwszego lepszego chłopaka jaki się napatoczy.. może to się niektórym wydać dziwne, ale po prostu nie trafiłam jeszcze na odpowiednią osobę, którą mogłabym obdarzyć tak wielkim i odpowiedzialnym uczuciem jakim jest miłość..

bo czy miłość polega na zmienianiu chłopaków jak rękawiczki iw konkurowaniu "która miała więcej kolesi"?

to chyba nie ma polegać, na wyścigu, na udowadnianiu komuś czy sobie " ja mam większe powodzenie, jestem ładniejsza". itd. ?

czasami kobieta potrafi wyjść za mąż za nieodpowiedniego mężczyznę, bo boi się zostać starą panną. i co z tego, że ma męża skoro go nie kocha, skoro nie jest szczęśliwa? naprawdę chciałabym zrozumieć takich ludzi, ale za nic nie potrafię.

Jeśli mam czekać na swojego Pana Idealnego do 30-stki, to będę czekała.
Jeśli mam go poznać za 2 lata to super.

Ale nic na siłę. Wolę poczekać na tą prawdziwą miłość i się nią rozkoszować. Bo o to właśnie chodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seraphine
Ciemnogród


Dołączył: 25 Paź 2008
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:25, 18 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
"o matko? inne mają, a ja nie mam, to chyba coś ze mną nie tak" i wolą pierwszego lepszego chłopaka jaki się napatoczy.

To też zauważyłam. Coraz młodsze dziewczyny szukają chłopaka, bo tak. Jak ja to mówię: potrzeba posiadania. Ale mężczyźni tak nie robią, prawda? Jeszcze takiego bynajmniej nie spotkałam.

Cytat:
może to się niektórym wydać dziwne, ale po prostu nie trafiłam jeszcze na odpowiednią osobę, którą mogłabym obdarzyć tak wielkim i odpowiedzialnym uczuciem jakim jest miłość..

Czy ja wiem... Nie widzę w tym nic dziwnego, że dwudziestolatka nie ma faceta. Przecież jesteś jeszcze w młodym wieku. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kathy988
Lama


Dołączył: 26 Cze 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:34, 18 Lis 2008    Temat postu:

Cytat:
może to się niektórym wydać dziwne, ale po prostu nie trafiłam jeszcze na odpowiednią osobę, którą mogłabym obdarzyć tak wielkim i odpowiedzialnym uczuciem jakim jest miłość..

Cytat:
Czy ja wiem... Nie widzę w tym nic dziwnego, że dwudziestolatka nie ma faceta. Przecież jesteś jeszcze w młodym wieku. Wink


Wierz mi..niektórym wydaje się to dziwne Laughing

ja się kiedyś czułam z tym dziwnie, bo jak mówisz "potrzeba posiadania" była silniejsza.. ale teraz już po prostu dojrzałam i inaczej na to patrzę


Ostatnio zmieniony przez kathy988 dnia Wto 0:37, 18 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Badly
Your Master


Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 2065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from L.A. street team xD

PostWysłany: Wto 0:47, 18 Lis 2008    Temat postu:

"Kocham cię" mówię tylko do najbliższej rodziny i... kociaki się liczą? o.O

Do nikogo więcej. Dla mnie to nie są słowa, które rzucam na wiatr, od tak.
I nie byłam nigdy tak naprawdę zakochana. Ciągle mam zauroczenia.
Żeby kochać to trzeba też zaufać, a u mnie z tym krucho.
Nie wierzę w "miłość od pierwszego wejrzenia" o nie. Nie ma czegoś takiego.

Jeśli chodzi o bycie przyjaciółmi/nienawiść/whatever po zerwaniu to nie wiem jak bym zareagowała. W końcu to zależy od powodu. Ale wydaje mi się, że prawdziwa miłość potrafi naprawdę wiele wybaczyć (widzę to w domu o.O).

Piszcie o chęci posiadania. LOL xD Przez 18naście lat nie miałam czegoś takiego xD Może za luzacko do tego podchodzę, nie wiem, ale jeszcze nigdy nie panikowałam "bo one mają, a ja nie!". Smarkam na to. Jak przyjdzie to przyjdzie, a jak nie to nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Pomocna dłoń


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:53, 18 Lis 2008    Temat postu:

Nie moglam patrzec na dziewczyne, ktora w wieku lat 13 mowila, ze miala 26chlopcow. Uwaga! w tym nawet pelnoletniego.
Nigdy u siebie się nie spotkalam z takim czyms, więc jak zawsze o tym czytalam myslalam, ze zmyslają. Ale i tak bywa.


Chęc posiadania ? W wieku mlodym często odczuwalna, ale tylko osoby rozsądne potrafią nad nią zapanowac.
W moim otoczeniu jest jeszcze prosciej. Po prostu wysmiewamy pary, ktore w wieku lat 14udawaja wielkie milosci i co to nie jeszcze. Moze jestesmy chamscy, ale nikt nie ma ochoty patrzec jak oni się ze sobą obejmują. Widzialam milosci takie odrobine staresze i jakos oni nie potrzebują caly czas się obejmowac. Ok, jestesmy para, ale takie rzeczy pozostawmy dla siebie, a nie dla calego swiata.


Dziwią sie dlaczego nie masz chlopaka? Dziwne przekonanie jest, ze w czasie studiow ludzie się ze sobą wiąza. Obserwowalam akurat moment ze sredniej na studia i tak dalej.
Nie wiem dlaczego dziewczyny tak koniecznie chca mieć wtedy chlopaka. Zero szansy na jakies szalenstwo (nie wsiądziesz z dnia na dzien w autobus i nie pojedziesz na wycieczke, bo on jest obok). Nie mowiąc ze po częsci jestes uwiązania (w niektorych 'chorych' związak).
Jak nastolatka nie chce jechac do rodziny na swięta na tydzien, bo ma 'chlopaka' to dla mnie trzeba ją wysłac do jakies poradni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Badly
Your Master


Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 2065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from L.A. street team xD

PostWysłany: Wto 16:08, 18 Lis 2008    Temat postu:

Ladywithweapon napisał:

Nie wiem dlaczego dziewczyny tak koniecznie chca mieć wtedy chlopaka. Zero szansy na jakies szalenstwo (nie wsiądziesz z dnia na dzien w autobus i nie pojedziesz na wycieczke, bo on jest obok). Nie mowiąc ze po częsci jestes uwiązania (w niektorych 'chorych' związak).
Jak nastolatka nie chce jechac do rodziny na swięta na tydzien, bo ma 'chlopaka' to dla mnie trzeba ją wysłac do jakies poradni.

O mamo... Skąd ja to znam? U mnie kumpela z klasy, w ogóle z nami nie chodziła do kina, do teatru itd., bo "chłopak". Albo nie mogła być przez niego w samorządzie o.O Bo coś tam odwalała na początku ich związku. Dajta spokój, ale ona chyba lubi się tak męczyć. Swoją drogą w tym roku nastąpił chyba jakiś bunt O.O Bo już była z nami w kinie i teatrze!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Pomocna dłoń


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:18, 18 Lis 2008    Temat postu:

Związek nie powinnien polegac na ograniczaniu się.
Przeciez jest takie coś jak zaufanie co nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Badly
Your Master


Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 2065
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from L.A. street team xD

PostWysłany: Wto 16:23, 18 Lis 2008    Temat postu:

Ogólnie to nawet nie jestem pewna, jakie relacje ich łączą o.O

Czasami mam wrażenie, że związki się niekiedy muszą ograniczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Pomocna dłoń


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:50, 18 Lis 2008    Temat postu:

I chyba dlatego niektorym się do nich nie spieszy.

Jak dla mnie zadna przyjemnosc, zeby latac tak jak on mi zagra. Milosc podobno nie ma granic, no ale czasem trzeba przywalic sobie w glowe, zeby zmądrzec.


Naprawde nie rozumiem, kiedy 15mowi rodzicom, ze nigdzie nie jedzie, bo ona 'ma chlopaka'. Na miejscy rodzicow skapowalabym ją do samochodu chocby siła i jeszcze wlala. Od razu widac cudowne wychowanie rodzinne.
Jak dla mnie przynajmniej do malzenstwa rodzina powinna byc dla nas wazna. A do 18roku zycia decyzje rodzicow powinny byc najwazniejsze. Wolno kochac, ale druga polowa musi rozumiec, ze i my mamy pewne ograniczenia ze strony rodzicow, nawet jesli ona takowych nie posiada. Moja mama mowi, ze po slubie dla moich braci najwazniejsza ma byc zona, a mama na drugim miejscu. Mame mozemy kochac dalej, ale odcielismy w momencie slubu calkowicie pępowine i powinnismy zachowywac się zgodznie z sytuacją.
Ja sama do 18roku zycia będę zapewne wiele rzeczy swoim dziecom zabraniac. Poki mogę, bo potem to juz ich zycie. Acz, dopoki będe ich utrzymywac z hulaniem nie powinni przesadzac.
Zasady w większosci przejmuje z domu. Rodzice calkowicie nie wtrącają się w decyzje mojego brata, ktory juz samodzielnie sie utrzymuje. Drugiemu jeszcze pomagają, więc on liczy się z ich slowem. Nie jest tak, ze nagle przestaną mu dawac, bo on zawsze idzie na ugode, co i mi mowi : za kilka lat to tobie kupią mieszanie i będą pomagac.
Milosc do rodziny jest wazna, ale w pewnym momencie zaczyna byc wpojona. Jest, ale nie powinnismy z nią przesadzac. Chyba nikt nie chce zeby jego zona/mąz latala/latal do rodzicow z kazdym malzenskim problemem.

A tego powinni nas nauczyc sami rodzice. Bo oto taka prawda. Czlowiek sam w mlodym wieku nie przyzwyczai się do zasad, ktore dla niego z nieba spadna. A sądze, ze niektore zasady są przydatne.

A więc kochajmy mądrze. Myśle, ze milosc mądrą strarsi zrozumieją w kazdym wieku, a glupiej będą przeciwni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
młotek
Ciemnogród


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ciemny pokój ;)

PostWysłany: Wto 17:34, 18 Lis 2008    Temat postu:

"Kocham Cię". Głupie zdanie. Sama używam tego zwrotu, ale tylko w stosunku do moich najlepszych kumpeli i wybranych członków rodziny- zazwyczaj mówię to w żartach.

Szastanie tymi słowami na prawo i lewo jest dla mnie bezsensowne. Mimo że w jako taką miłość nie wierzę- aczkolwiek wynika to z przyczyn niezależnych ode mnie, po prostu życie skłoniło mnie do takich wniosków- nie znaczy, że nie mam szacunku dla tego uczucia.
"kocham cię" ma jakieś tam znaczenie i ludzie, którzy nadużywają tych słów wg mnie nie wiedzą co one oznaczają.

Śmieszą mnie np. 12latki czy 13latki(bez obrazy), które mówią, że kochają jakiegoś tam chłopca. Żałosne.
Nawet ja, mając prawie 20 lat na karku, nigdy żadnemu z moich chłopaków nie powiedziałam: "kocham".

"Kochać" a "fascynować się" to dwie różne sprawy.

A dopóki jest się nastolatkiem i zawiązuje się jakieś "związki", "przyjaźnie" czy "kółka wzajemnej adoracji", nie można mówić o miłości.
By kogoś kochać, trzeba go poznać, przeżyć z tym kimś jakieś dobre i złe chwile, poznać jego wady i zaakceptować je.
Przecież związek to nie tylko trzymanie sie za rączki, buziaki i uśmiechy na twarzach.

A jeśli chodzi o "chęć posiadania" to zaobserwowałam to zjawisko nawet u moich koleżanek, które by tylko nie być postrzeganymi jako single, łapały się pierwszego lepszego kolesia jakiego spotkały. To jest dla mnie jakiś obciach i cios poniżej własnej godności. Wydaje mi się, że takie osoby mają jakieś problemy ze sobą - zaniżona samoocena czy coś.
Fakt czasem pada pytanie ze strony np. dziadków (tak było w moim przypadku), dlaczego się nie ma chłopaka?. Zawsze mówiłam: "Nie mam, bo nie spotkałam tego odpowiedniego" i to kończyło dyskusję.
Przecież nie złapię pierwszego lepszego kolesia tylko po to, by inni byli zadowoleni, prawda?
To nie miałoby sensu.

no i to chyba that's all z mojej strony na ten temat (póki co)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ISayNo
Moderator


Dołączył: 26 Wrz 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z dupy.

PostWysłany: Wto 23:04, 18 Lis 2008    Temat postu:

Ja się nie rozpiszę tak jak wy.

1. Żałosne jest dla mnie mowienie, ze kocha się kogoś kogo dopiero co się poznało, albo się nie zna w ogóle. przecież to jest tylko zauroczenie, albo i nie
2. 'kocham cię' jest barrrdzo wyjątkowym słowem i mówi się jedynie dla osób barrrdzo wyjątkowych, jednak czasami ludzie zapominają o tym, rzucając słowa na wiatr.
3. jednak Kocham Cię można powiedzieć wielu osobom, bo różnie się intepretuje te oto piękne 'zdanie': jest miłość braterka, miłość przyjacielka, matczyna miłość, miłość do rodziców, do rodziny, do męża, dzieci, wnuków, chłopaka. i każda jest inna. i po prostu trzeba potrafić rozróżniać czy ktoś mówi te słowa ze swego serca czy tak od niechcenia. ja chyba jednak tego nie potrafię. ; D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
balerinn
Ciemnogród


Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa

PostWysłany: Wto 22:20, 09 Gru 2008    Temat postu:

Kocham Cię.. Szczerze mówiąc to był czas kiedy nadużywałam tych słów. Była moda na różne koffania itp. Przez chwilę też używałam takiego słownictwa, ale po krótkim czasie uznałam, że nie będę robić z języka polskiego nie wiadomo czego i skończyłam. Teraz jak widzę takie pismo to mam ochotę tę osobę udusić. Znaczenia tych słów wg mnie wiele osób nie rozumie. Związki 'młodzieży' są niekiedy tak śmieszne, że aż nieprawdopodobne. Podam przykład. Jeden chłopak z mojej szkoły był we mnie tak zakochany, a gdy mu oznajmiłam, że nie ma szans znalazł sobie już na drugi dzień inną dziewczyną. Tak w jeden dzień się odkochał i zakochał w innej. Ich opisy mnie rozwalają " cukiEreCzek, moja Kinia. kC =* " . Jak to widzę chce mi się wymiotować. Dla mnie jest to dziecinne i śmieszne. Mają po 15 lat i już się tak kochają. Jeśli mam mówić o sobie i być szczera to powiem, że nie miałam nigdy chłopaka. Mam się tego wstydzić, jak niektóre dziewczyny? Nie. Nigdy nie miałam chłopaka, ponieważ nie pojawił się nikt z kim mogłabym być oraz poważne związki mnie nie interesują, jeśli można związek 14-latki nazwać poważnym. Nigdy też nie powiedziałam żadnemu chłopakowi 'kocham Cię'. I raczej w najbliższym czasie tego nie powiem. To by było na tyle o chłopakach. Natomiast jeśli chodzi o rodzinę.. Nie jestem uczuciowa. Czasami mi to strasznie przeszkadza. Może to dziwne, ale nie umiem nawet powiedzieć do rodziców' mamusi', 'tatusi'. Żebym wypowiedziała te słowa muszę poćwiczyć, żeby się nie śmiać. Z 'kocham Cię' jest jeszcze gorzej, ponieważ nie powiedziałam do rodziców tych słów od bardzo dawna.

Ostatnio zmieniony przez balerinn dnia Wto 22:23, 09 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladywithweapon
Pomocna dłoń


Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:03, 09 Gru 2008    Temat postu:

Co do 'mamus' i 'tatus' to często jest u mnie to rzeczą normalną. Kolezanki do dziś się ze mnie smieją, bo jak u mnie byly to naglę zaczęlam natac po domu i się pytac 'co jeszcze mamus?' 'co jeszcze tatus?'. Rodzice akurat wychodzili i się spieszyli.

Wiadomo, ze z czasem milosc do rodzicow stala się pewnego rodzaju obciachem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kathy988
Lama


Dołączył: 26 Cze 2008
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 22:52, 10 Gru 2008    Temat postu:

Ladywithweapon napisał:

Dziwią sie dlaczego nie masz chlopaka? Dziwne przekonanie jest, ze w czasie studiow ludzie się ze sobą wiąza. Obserwowalam akurat moment ze sredniej na studia i tak dalej.
Nie wiem dlaczego dziewczyny tak koniecznie chca mieć wtedy chlopaka. Zero szansy na jakies szalenstwo (nie wsiądziesz z dnia na dzien w autobus i nie pojedziesz na wycieczke, bo on jest obok). Nie mowiąc ze po częsci jestes uwiązania (w niektorych 'chorych' związak).
Jak nastolatka nie chce jechac do rodziny na swięta na tydzien, bo ma 'chlopaka' to dla mnie trzeba ją wysłac do jakies poradni.


Też to zauważyłam. Laughing Na 2 roku studiów jestem i jakby tak się przyjżeć, to co niektóre dziewczyny są nieźle zdesperowane z powodu braku faceta. Normalnie śmiać mi się chce.

**

Nie mogę też obczaić, że niektórzy ludzie dorośli myślą, że jak mam te 20 lat to już męża powinnam szukać "bo latka lecą, ty się zdążysz wyedukować, a faceta trzeba łapać". Matko kochana... "latka lecą"? Latka to będą lecieć jak będę miała 30 lat. W tedy będzie z górki.. i wtedy mogę się zamartwiać, że chłopa mi brak Laughing Nie wiem czy starsi (czyt. babcie, ciocie, i była nauczycielka z LO - serio- stwierdziła, ze już najwyższy czas męża szukać...mało ze śmiechu nie umarłam Laughing) nie mogą skumać, że nie mam zamiaru się ustatkować i bawić się w pieluchy, smoczki i inne duperele. No bo jak facet to zaraz zaczną gadać o ślubie.. a jak będzie ślub to potem pytania - kiedy dziecko.. o nie nie nie.. Skończę naukę i wtedy się zastanowię, czego ja od życia oczekuję. Nie będę łapać pierwszego, który się nawinie.


Ostatnio zmieniony przez kathy988 dnia Śro 22:53, 10 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.jonasbrothersfans.fora.pl Strona Główna -> Gorące dyskusje... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin