High School Musical: Love & Friendship

Bitzi

*Troy wstaje z chodnika i się przewraca*
T; Ajj... boli, coś jest z moją nogą... skręcona? Co mam zrobic *patrzy na Sharpay*

Silverola

*Gabryjela zostawiła komórkę u Troya.Idzie i widzi Troya i Sharpay podbiega do ukochanego*
G:Kochanie co Ci się stało!?*głaszcze chłopaka*Sharpay?!Co ty tu robisz?*patrzy na nia z pogardą*

Bitzi

T; Sharpay mnie tu znalazła. Bo ja leżałem na chodniku. Jakiś świr się na mnie z pięściami rzucił i nie wiem kto to był *tłumaczy Gabrielli* a teraz jeszcze coś jest z moją nogą, może trzeba wezwać karetkę *zwątpił*

Silverola

G:sharpay daj telefon!Bo ja swój zostawiłam u Ciebie Troy i właśnie miałam po niego iść dobrze,ze się zdecydowałam.

Bitzi

T; Masz mój Gabi będzie szybciej, już ci wybrałem numer, teraz tylko dzwoń

Silverola

G;*dzwoni*Dzień dobry tu gabryjela montez prosze szybko przyjechać na ulicę "gitarową 6" *mówi szybko*
Karetka:Oczywiście już jedziemy*koniec rozmowy*
[xD ta nazwa ulicy dość nie typowa i nie orginalna ale nie miałam pomysłu zresztą śpieszę się na roraty]

Bitzi

T; No to se teraz poczekamy... *patrzy na Sharpay* jak chcesz możesz już iść do domu, bo i tak nic tu do roboty

Silverola

[kto będzie e zastępstwie Sharpay?]

kittylena

S: ALe napewno nie jestem potrzebna?

Bitzi

T; No myślę że już powinnaś iść, zresztą już przed 23 jest. A zaraz mnie karetka odwozi *powiedziała zamyślony siedząc na chodniku*

Silverola

G;No Sharpay my sobie poradzimy*puszcza oczko do Troya*

Bitzi

*przyjeżdza karetka*
Lekarz: Co się stało tobie chłopcze?

T; Ktoś mnie zaatakował od tyłu i jestem poobijany, a wstać nie mogę, bo coś jest z moją nogą

Silverola

L:Chłopaki zabieramy go*biorą Troya*
G:Mogę z wami jechać?
L:A kim pani jest dla tego chłopaka?
G:Jestem jego dziewczyną
L:Dobrze,ale później będziemy musieli jego rodzinę powiadomić.

Bitzi

*Dotarli na miejsce lekarz bada Troya*
T; I co mi jest dokładnie panie doktorze?
L: Jest dobra wiadomość i zła: dobra to ta, że te siniaki szybki ci znikną i że to nic poważnego, a ta zła to że masz złamaną kostkę i będziesz musiał jakiś czas przesiedzieć w domu, a na dodatek z nogą w gipsie.
T; Co? *patrzy na Gabi* ja nie mogę, teraz jest szkoła i wogóle. A jest możliwość, żeby chodził do szkoły z nogą w gipsie?
L: Na razie nie mogę nic stwierdzić, następna kontrola czeka pana za tydzień. Do tego czasu proszę się oszczędzać.

*Wypuszcza Troya już z nogą w gipsie [niestety] Troy zmartwiony sytuacją patrzy na Gabriellę*

Silverola

G:Troy nie przejmuj się...w prawdzie będzie mi smutno bez Ciebie w szkole,ale można poprosić nauczcielów żeby ci udzielili prywatnych lekcji żeby oni do ciebie przygodzili.Zobaczysz wszystko będzie dobrze*głaska Troya*A teraz sie uśmiechnij

Bitzi

*Troy z przymusu uśmiecha się*
T; No trudno się mówi, jakoś przeżyję, ale tylko jeśli będziesz mnie odwiedzać. Bo jak nie to ja idę do szkoły *śmieje się*

Silverola

G:NO,a myślisz że ja bez Ciebie wytrzymam*śmieje sie*oczywiscie,że będe przychodzić będę też dla Ciebie specjalne notatki robiła zebyś był na bierząco*puszcza oczko i tym razem prawdziwie się uśmiecha*

Bitzi

T; Oh, dzięki co ja bym bez Ciebie zrobił, jesteś najlepsza! Nigdy nie sądziłem, że będę miał taką dziewczynę jak ty

*wychodzą ze szpitala. Pod szpitalem po Troya przyjechał pan Bolton*
T; Cześć tato, dzięki że przyjechałeś. Podwieziemy Gabi do domu? Bo już późno jest... ok?
PB; No oczywiście Troy.

Silverola

*odwieźli gabi*
PB:A teraz powiedz Troy co się tak właściwie stało?*poważny głos*

Bitzi

T; Gdy odprowadzałem Gabi do domu, ktoś w drodze powrotnej ktoś uderzył mnie w tył głowy, a potem nie pamiętam już nic. Znalazła mnie Sharpay i Gabriella jak leżałem na chodniku. Wtedy odzyskałem przytomność i natychmiast karetka mnie zawiozła do szpitala. No to będzie chyba wszystko... *czeka na reakcję taty*